Esej o prawdach znów musi poczekać 🙂
Może to i dobrze – będę miał coś, jak złapie mnie impotencja intelektualna 🙂
Dzisiaj chciałem pogadać o zajęciach socjotechnicznych dających w efekcie nawał chętnych do zdjęć modelek.
Jako, że sam do niedawna miałem problem z chętnymi do zdjęć dziewczynami (a dziś mam problem z ich nadmiarem) – postanowiłem podzielić się swoim doświadczeniem 🙂
Potrzebne są zaledwie dwie rzeczy:
– gotowe zdjęcia i mnóstwo znajomych 🙂 I jeszcze znajomi tych znajomych i… ich znajomi 🙂
Skąd wziąć gotowe zdjęcia ? Łatwiej jest, jeśli fotografuje się w grupie. Wtedy gotwych zdjęć jest więcej, a sława poprzedza Cię w całej okolicy. Ciebie i Twoją grupę. Ale można też fotografować wszystko, co się rusza (albo i nie) i chwalić się swoimi fotografiami. Bywać na imprezach masowych, zapraszać się na imprezy tylko dla znajomych… i fotografować. A każdej fotce poświęcać całe serce i możliwości. Prędzej, czy później, Twoje zdjęcia pojawią się w albumach i na ścianach domów (raczej wewnątrz, niż na zewnątrz). Prędzej, czy później – Twoi znajomi poproszą Cię o sfotografowanie swoich pociech lub siebie samych
Prędzej, czy później (cierpliwość wkazana), Twoi znajomi pokażą te zdjęcia swoim znajomym. Dobrze by było, gdyby znajomi Twoich znajomych byli Twoimi znajomymi. Wtedy na pewno poproszą Cię o podobne zdjęcia. A nawet lepsze (każdy chce mieć lepsze zdjęcia, niż jego znajomi…)
Skąd wziąć na tyle dużo znajomych, by okazali się znajomymi właściwych znajomych ? I to są właśnie tak zwane zabiego socjotechniczne 🙂 Uśmiechamy się do wszystkich napotkanych osób. Nawiązujemy kontakt (żony marudzą… niestety…), nawiązujemy znajomości i poznajemy charaktery…
A potem patrzymy, jak coraz więcej osób chce się sfotografować przed naszym obiektywem 🙂
Mnie socjotechnika zajęła 4 lata – więcej, niż miłość do fotografii. Po prostu lubię to. Mam ogromną ilość znajomych. Uśmiecham się do ludzi, zagaduję, poznaję, zaprzyjaźniam się. NIE PO TO, żeby nagabywać przyszłe klientki i modelki. Po prostu lubię poznawać nowych ludzi. Ja wogóle lubię ludzi.
Ale dzisiaj procentuje to kolejnymi zgłoszeniami do sesji.
Sympatia do WSZYSTKICH ludzi to jest rzecz, która procentuje i wraca. Sympatia, przyjazność, bezinteresowne zainteresowanie. To jest to, co procentuje nie tylko w fotografii.
Myślę, że ktoś, kto nie kocha ludzi – jacykolwiek by nie byli – nigdy nie znajdzie dobrego modela. Ale do tego trzeba też uznać za godnego modela samego siebie. Pomimo wielkiego mięśnia piwnego i innych niedokonałości.Trzeba umieć być sobą po obu stronach obiektywu…
Ale to już opowieść na zupełnie inny – dozwolony od lat osiemastu – felieton. I znowu esej o prawdach będzie musiał poczekać 🙂
Mam tylko nadzieję, że nie tylko osoby fotografujące, pojęły, o co mi chodzi… Kochajmy ludzi. Tacy, jacy są.
Szczególnie, jeśli są inni, niż my sami…